Dla mnie wszystko zaczęło
się w maju od maila Maćka Ciesielskiego,
w którym przedstawił nam listę osób jadących na wymianę z Francuzami. Szczerze,
nie spodziewałem się tego wyróżnienia ale
jak tu nie skorzystać z okazji. Szybko musiałem zmienić plany wakacyjne z
Dolomitów na Alpy. Do Chamonix przyjechałem razem ze Sławkiem Szlagowskim i
Mateuszem Dejnarowiczem w ostatnich dniach lipca. Od razu wjechaliśmy
kolejką na Midi. Wjechaliśmy tylko na dwa dni, bo w niedziele wieczorem
zaczynaliśmy zgrupowanie w Le Tour. Mimo to, było to dobre rozwiązanie, które
później zaprocentowało. Dobrze podłapać czerwone krwinki w miarę szybko.
Na Valle Blanche dołączamy do
Alka Barszczewskiego, Krzyśka Korna i Piotrka Sułowskiego, którzy są tam już
jeden dzień. Na lodowcu rozbitych jest
około 20 namiotów, a właściciele za nic mają sobie poranne wizyty Chamonix Police
każących składać namioty równo ze świtem. Niebywałe było nasze przerażenie
kiedy Pan sięgał do wewnętrznej kieszeni kurtki żeby wręczyć nam kwitek. Byliśmy
pewni, że właśnie wyciąga mandat. Na szczęście była to tylko informacja „Camping
Forbidden”. Udaje nam się zrobić tylko drogę Contamina na Pointe Lachenal. Następnego dnia obudził nas
mocny wiatr, chmury, pan policjant i brak namiotów, których dzień wcześniej
było multum. Schodzimy.
Taras na Midi fot. P. Wierzyk |
OBÓZ
W zgrupowaniu wzięło udział pięciu członków GM oraz trzech
zaproszonych, młodych ambitnych wspinaczy:
·
Mateusz Dejnarowicz (Wrocławski KW)
·
Krzysztof Korn (KW
Zakopane)
·
Piotr Sułowski (KW Warszawa)
·
Sławek Szlagowski (KW Poznań)
·
Piotr Wierzyk (Wrocławski
KW)
·
Mateusz Zabłocki (KW
Warszawa)
·
Dawid Sysak (Wrocławski
KW)
·
Aleksander Barszczewski (KW Warszawa)
Opiekunowie:
·
Maciej Ciesielski – zastępca kierownika
wycieczki
·
Adam Pieprzycki – kierownik wycieczki
4 sierpnia o godzinie 19.30
rozpoczynamy obóz GM PZA – GEAN CAF. Rejonem działania jest masyw Mt. Blanc a
bazą ośrodek Francuskiego Klubu Alpejskiego mieszczący się w Le Tour. Prognozy
meteorologiczne na pierwsze dni nie nastrajają optymizmem, drugiego dnia o 16
pogoda ma się załamać na około 4 dni. Francuzi jednak nie rezygnują z
wcześniejszych ustaleń mimo niesprzyjających prognoz i rano wyjeżdżają do Włoch
zamiarem wspinania na Grand Capucin. My wybieramy wariant mniej ryzykowny -
wyjeżdżamy na Plan de l'Aiguille. Dzielimy się na 4 zespoły dwójkowe + 2
opiekunów zmieniających zespoły. Ja wspinam się z Dawidem Sysakiem oraz Maćkiem Ciesielskim. Za nami idzie Sławek z
Dejnarem. Planujemy najpierw wejść na Gendarma drogą Verdon Memories później
podejść pod Peigna i kontynuować do wierzchołka drogą Rebuffata. Plan udaje się
wykonać w całkiem niezłym czasie. Następnego dnia wspinamy się sami, Maciek
poszedł z Mateuszem i Alkiem na Fidela Fiasco. Cała ekipa działa na Aiguille du
Blatiere, my uderzamy na krótsze ale trochę trudniejsze Deux Goals . Wspinamy
się dość szybko i kończymy drogę po 3,5h. Z końca naszej drogi widać też Siwego
i chłopaków po lewej na Leu Rance d'Arabie. Bezproblemowe zjazdy, przy
plecakach mówię, że wypadałoby szybko schodzić, żeby Francuzi na nas nic nie
zrzucili. Kiedy skończyłem zdanie tuż obok przeleciało Reverso . Zbiegamy do
kolejki i punktualnie o 16 zaczyna się zlewa. Tylko nas oszczędziła.
Kluczowe miejsce na Verdon Memories, Gandarme. fot. D.Sysak |
Kierownik szuka ostatniego wyciągu na Rebuffacie. Peigne. fot. D. Sysak |
Ostatni stan 30m poniżej piku Peigna. fot. P. Wierzyk |
ZLEWA
Pierwsze dzień mija dość
spokojnie, restujemy. Następnego dnia już trochę nas nosi, chcemy wcześnie
wyjechać do Szwajcarii na Petit Clochera, do naszego zespołu dołącza Robin
(jeden z Francuzów). Robin przynosi 3 camy „trójki”, dwie „czwórki”, „piątkę” i
mówi, że na naszą drogę jest to minimum. Bezcenna była mina Dawida, dla którego
nasz zestaw był za duży (używaliśmy
pojedynczego zestawu dragonów i duble BD od 0.5 do 2) Piaskarz :) Udaję nam się przekonać
Francuza, że nie bierzemy „piątki” i tylko jedną „czwórkę”. Po pobudce o 4 rano
okazuje się, że jest taka zlewa, że z naszego pokoju podniósł się tylko Adam i
tylko dlatego, że pełni zaszczytną funkcje kierownika wycieczki. Trzeciego dnia
jest nam już zupełnie obojętne, Maciek urządza wykłady o szybkim poruszaniu się
w górach i jakoś przeczekaliśmy do kolacji. Przy okazji warto wspomnieć, iż
obiadokolacje serwowane przez Francuzów były wyborne. Głodni nie chodziliśmy –
wprost przeciwnie. Jeżeli chodzi o
czwarty dzień niepogody to odwiedziliśmy boulderowy rejon na Col de Montet. W
piątek wieczorem zaczęło się przejaśniać. Zgrupowanie kończyło się w niedziele.
Mieliśmy dwa dni lampy do powrotu.
WEEKENDOWA LAMPA
Podejscie do schroniska Fourche. fot. A. Pieprzycki |
Wraz z lampą przyszedł podział
priorytetów, ja z Dawidem wracamy za dwa dni, zatem podejmujemy decyzje
wjechania pierwszą kolejką od strony włoskiej. Chcemy zrobić jedną krótszą
drogę na jednej z satelit Tacula i Podróże Gulivera na Kapucynie. Z nami jedzie
Alek i Mateusz z podobnymi zamiarami. Reszta ekipy powiększona o Marcina
Rutkowskiego idzie na grań Kuffnera ( ku uciesze Siwego – znanego fana grani),
planują zejść przez Blanca. Dojście do grani Mont Moundit zajmuje im 7 godzin i
ostatecznie schodzą w dół poprzez ramię Tacula do kolejki. My z kolei chcemy
zapoznać się z podejściem pod Gulivera. Kończy się na tym, że wbijamy się od
razu w nasz cel główny. Szpejąc się pod drogą widzimy chłopaków zmierzających w
stronę Bivacco Fourche. Pierwsze wyciągi prowadzące do półek Bonnattiego przechodzimy
pośpiesznie, częściowo na lotnej wariantem startowym Bonnattiego. Musimy
wyprzedzić trzy zespoły, które blokują nam dojście do właściwej drogi. Udaje nam się wyprzedzić
Hiszpanów i Francuzów. Natomiast Niemcy czując nasz oddech na plecach
przyspieszyli tak znacznie, że straciliśmy z nimi kontakt. Wyciągi prowadzimy
na zmianę aż do ostatniego trudnego, gdzie to Dawid przejmuje stery, mi
pozostaje walka z plecakiem. Na szczycie meldujemy się o 17, cała droga zajęła
nam 8h. Można było ten czas zredukować, jednak lina strasznie się kręciła i
musieliśmy się kilkukrotnie przewiązywać. Ewidentne zjazdy trwały 2 godziny i kosztowały mnie okulary
lodowcowe. W Torino jesteśmy o 21. Przy
kolacji Dawid wspomina, że może by na Bonnattiego. Ja niestety zgadzam się tylko na coś
krótszego. Rano idziemy na Coup de Foudre na Adolphe Rey. Dla mnie jest to
męczarnia. Jedyne czym się zajmowałem na stanowiskach to chronieniem oczu przed
promieniami słońca. Wszystko mamy zapasowe oprócz okularów, każdy miał tylko
swoje. Drogę pokonujemy czysto w około 3h, a mi idąc na drugiego udaję się wyciągnąć stałego czerwonego Cama. Góra
daje, góra bierze. Wolałbym gogle ale
nie narzekam. O 16.30 jesteśmy w Courtmayer. Jeszcze tylko po Adama do Chamonix i kilkanaście godzin
później wjeżdżamy do Zgorzelca.
Ocean granitu, Grand Capucin. fot. D. Sysak |
Powrót do Torino, Dawid na tle Capucyna. fot. P. Wierzyk |
Wyjazd
odbył się dzięki współpracy Polskiego Związku Alpinizmu z Francuskim
Klubem Alpejskim. Szczególne podziękowania uczestnicy kierują do
opiekunów Adama i Maćka za organizację, wspólne wspinanie i nieocenioną pomoc na miejscu. Dziękujemy również Marcinowi Rutkowskiemu za bycie "Wujkiem Dobra Rada" już drugi rok z rzędu. Mamy nadzieje, że spotkamy się również za rok :)
Relacja Piotr Wierzyk
WYKAZ PRZEJŚĆ
Voie Rebuffat, Aiguille du Midi, 6a 200m OS, 3:40h,
31.07.2013
- A.Barszczewski+K.Korn+P.Sułowski
2.08.2013
Chere Couloir, Mont Blanc du Tacul, II D OS 600m(do wysokości 4200m n.p.m.) OS, 5:30h,
- K.Korn+P.Sułowski
Voie Contamine, Pointe Lachenal, 6a OS, 4h,
- M.Dejnarowicz+S.Szlagowksi+P.Wierzyk
5.08.2013
Le Mailln Manquant, Aiguille du Peigne, 6c 400m:
- A.Pieprzycki+K.Korn+P.Sułowski, Fl, 7:30h
- M.Zabłocki+A.Barszczewski, RP, 6:30h
Verdon Memories+Rebuffat, Aiguille do Peigne, 700m:
- D.Sysak+P.Wierzyk+M.Ciesielski, 6c+ PP, 5:30h
- S.Szlagowski+M.Dejnarowicz, 6c+ 1x A0, 7h
6.08.2013
L'Eau Rance d'Arabie, Pilier Rouge a l'Aiguille de Blatiere, 6c 250m:
- A.Pieprzycki+S.Szlagowski+M.Dejnarowicz, OS, 5h,
- K.Korn+P.Sułowski, Fl, 5h
Deux Goals, Pilier Rouge a l'Aiguille de Blatiere, 7a OS 250m, 3:30h,
- D.Sysak+P.Wierzyk
Fidel Fiasco, Grey Pillar of Blatiere do półek(10 wyciągów), 6c OS
- M.Ciesielski+A.Barszczewski+M.Zabłocki
10.08.2013
Le voyage selon Gulliver, Grand Capucin, 7a/+, 2xA0(wahadła) reszta OS, 400m, 8h,
- P.Wierzyk+D.Sysak
11.08.2013
Coup de Foudre, Pointe Adolphe Rey, 7a+ OS 160m, 3h
- P. Wierzyk+D.Sysak
Grań Kuffnera, z Bivacco Fourche do grani głównej przez turnice La Pointe de l'Androsace(5),IV D, 700m:
- A.Pieprzycki+K.Korn+P.Sułowski, Fl, 7h
- M.Rutkowski+M.Dejnarowicz+S.Szlagowski, OS, 7h
14.08.2013
Anouk, Petit Jorasses, 6b+ OS, 750m:
- M.Dejnarowicz+S.Szlagowski+A.Malinger, 11h
- P.Sułowski+K.Korn, 8h
17.08.2013
Majorette Thatcher, Pilier Rouge a l'Aiguille de Blatiere, 6c 200m:
- K.Korn+P.Sułowski, OS, 5h
- S.Szlagowski+B.Sobańska, RP, 6h
18.08.2013
Arete des Papillons, Aiguille du Peigne, 5c+ OS 250m, 5h
- S.Szlagowski+A.Malinger+B.Sobańska
20.08.2013
Voie Rebuffat, Aiguille du Midi, 6a 200m OS, 4h
- S.Szlagowski+A.Malinger+B.Sobańska
Krzysiek Korn na drodze Anouk, Petit Jorasses. Fot. M.Dejnarowicz |
Podejście pod Bivacco Fourche. Fot. P.Sułowski |
Zjazdy z Petit Jorasses. Fot. M.Dejnarowicz |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz