W
dniu 16 marca dolnośląski skład GM to jest Damian Czermak, Jakub Wrzesień,
Piotr Wierzyk wspomagani przez Piotra Rajskiego wyruszył do gorącej Prowansji.
Podróż odbyła się bez większych problemów, po części udało się ominąć płatne
autostrady, co było pierwszym sukcesem tego wyjazdu. Dotarliśmy do La
Palud w sobotę wieczorem, wypakowaliśmy
graty i zaczęliśmy planować cele naszego wyjazdu. 7b OS czy 7c RP wydawało nam
się na luzie osiągalne.
Wąwóz w pełnej okazałości (fot. P. Wierzyk) |
Działaliśmy
w dwóch zespołach ja z Kubą, Damian z
Rajem. Pierwszego dnia udaliśmy się na rozwspin na jakieś „łatwe” 6b+. Jak się
później okazało wcale nie były takie łatwe i każdy zaliczył loty tego dnia.
Ponadto zaczęło padać i nie udało nam się pokonać tych dróg czysto. Wieczorem
tego dnia pierwszy i ostatni raz byliśmy na piwie w barze (5e sztuka) żeby
utopić smutki i zmienić plany. Wspólnie z Kubą doszliśmy do wniosku że nie możemy
latać na takich łatwych drogach dlatego uderzamy na trudniejsze. Damian z
Piotrkiem decydują się na pokonywanie tylko najpiękniejszych linii takich jak
Demon czy Lange. W pierwszym tygodniu udaje się nam przejść kilka fajnych dróg oraz
przyzwyczaić do nietypowego dla stałych rezydentów sokolików i hejszy wspinania
po wampirkach.. Byliśmy przestrzegani, że o tej porze roku w Verdon jest za
zimo, jest zimo ale tylko w nocy i rano, w ścianie jest ciepło i spokojnie
można działać, bywały nawet dni w których wspinaliśmy się bez koszulek (oczywiście
z puchówkami w plecakach).
Zjazdy, zjazdy, zjazdy....(fot. P.Wierzyk) |
Po tygodniu dociera do nas ekipa z
małopolski Olga Niemiec, Piotr Sułowski, Krzysztof Korn, Mateusz Szmajda oraz
Adrian Chmiała. Uderzają na polecane przez nas drogi, ja z Kubą postanawiamy zapatentować coś
trudniejszego, wybór pada na stumetrową
Sage du Verdon (7a,7a+,7b,
7b+,6c). Następnego dnia, kiedy my restowaliśmy Adrian pokonuje wszystkie
wyciągi na Sadze OS. Nam nie poszło tak łatwo, na każdym wyciągu walczyliśmy na
150%. Ja nigdy nie zapomnę przeklętego trawersu po samych stopniach, na którym
nie mogłem uciągnąć liny, mimo że miałem wszystkie ekspresy przedłużone. Adrian
przeszedł ten trawers trzy razy żeby wypiąć linę, bo nie był w stanie iść
dalej, dla mnie nie było to możliwe i musiałem walczyć do samego stanu nie
tylko z przechwytami, ale i z liną. Zatrzymał nas dopiero wyciąg za 7b+, patentując
drogę wszystko wyglądało na urabialne i nie mieliśmy obaw co do tych kilku
metrów ryski. Kuba był o włos od
poprowadzenia, miał kilka naprawdę zaawansowanych prób, jednak ostatecznie
sobie z nim nie poradziliśmy, byliśmy wypruci po wcześniejszych wyciągach,
dodatkowo bolesne kliny i brak stopni zadecydował o niepowodzeniu. Droga która
miała być drogą wyjazdu ostatecznie została pokonana 1xAF. Wspólnie z Kubą
dochodzimy do wniosku że „rysa nas wypluła”.
Kuba i Piotrek przed przejściem Zizagutti 7b (fot. J. Wrzesień) |
Ostatnie dni spędziliśmy na leczeniu
palców od wampirków, rozwieszaniu highlina, którego Damian przeszedł w obie
strony. W ramach wyluzowania niektórzy spróbowali nawet krótkiego wahadła, przy
tej okazji Mateusz zaprezentował nam swój kolejny talent, jakim jest robienie backfilpów.
Przedostatniego dnia udaliśmy się wspólnie z Krzyśkiem i Piotrkiem Sułowskim na
najdłuższą drogę w wąwozie La Demande 320m
6a na której należało dokładać asekurację. Zadowoleni, że idziemy we
czterech rozpoczęliśmy zjazdy dopiero o 12, wspinaczkę dopiero o 14. Szybko okazało się, że nie wyrobimy się przed
zmrokiem a czołówki mieli tylko doświadczeni taternicy Piotr i Krzysztof. Dla
mnie i Kuby rozpoczęła się walka z czasem, a przecież mieliśmy porobić zdjęcia,
pogadać na stanowiskach, generalnie się wyluzować. Ostatecznie tylko ostatni
wyciąg pokonywałem w totalnych ciemnościach, Piotrek i Krzysiek mieli dużo
gorzej, musieli poprowadzić ostatnie trzy wyciągi po ciemku w tym chyba
najtrudniejsze miejsce na drodze, jakim był komin.
Piotrek zagubiony w ścianie (fot. J. Wrzesień) |
W ostatni dzień wyjazdu wypadł nam
rest, nie chciałem jednak odpoczywać i udało mi się namówić Adriana i Ole
żebyśmy poszli w trójkę na Demona. Bardzo dobrze wspominam tę drogę, mimo że
nie poprowadziłem wyciągu, na którym mi zależało (rest jednak był konieczny),
spędziliśmy miło dzień, droga padała flaszem dzięki Adrianowi. Polecam
wspinanie z bardzo mocnymi partnerami, eliminuje to niepotrzebne nerwy, droga
raczej na pewno padnie i można czerpać więcej przyjemności z samego wspinania.
Jak odpadniesz albo nie urobisz to nic się nie stanie, wycof kanionem nie
będzie konieczny :P
Podsumowując
był to bardzo udany wyjazd pod względem szkoleniowym, nauczyliśmy się
wyszukiwać linii o nierzadko skomplikowanym przebiegu w 300m ścianie. Dodatkowo
nabraliśmy doświadczenie przy wykonywaniu długich zjazdów w pionowym i
przewieszonym terenie.
Serdecznie dziękujemy Polskiemu
Związkowi Alpinizmu za udzielone nam wsparcie. Dodatkowo dziękujemy Maćkowi,
Adamowi i Robertowi za zaangażowanie włożone w ten projekt. Dziękujemy także firmie Montano, za kamizelki które sprawdzają się w
każdych warunkach.
Piotr
Wierzyk
Piotr Rajski na Lange en decomposition (fot. P. Wierzyk) |
Przejścia zespołu Piotr Wierzyk, Jakub Wrzesień
Rivere d’Argent 6b+ (1xAF, 100m)
Jour d’ete 6c (OS, 60m)
Zizagutti 7b (4
próba każdy indy. RP, 120m)
Mangoustine Scatophage 6c+ (2 próba RP, 150m)
Saga du Verdon 7b+ (1xAF, 100m)
Les Dalles Grises 6a (OS-speed 150m-40min)
La Demande 6a (OS 320m-6,5h)
Piotr Wierzyk z Olgą Niemiec i Adrianem Chmiałą
Demon
7a+ (FL, 150m)
Więcej zdjęć w galerii
Wkrótce relacja krakusów i Damiana
Super relacja :-) Pierwszy wyciąg Sagi pokonany FL ;)
OdpowiedzUsuńProponuje więcej Języka Polskiego! w miejsce slangu wspinaczkowego.
OdpowiedzUsuńWięcej literatury zrozumiałej wszystkim w zamian języka znanemu kilku wtajemniczonym.
Chyba że jest to blog sekciarski a nie taki, który winien promować wyczyny GMPZA.;]
W każdym razie Piotrek,gratuluje- wyczyn jest!
Zdjęcie wąwozu -mistrz.
Blog jest sekciarski i promuje nasze wyczyny. Slang wspinaczkowy jest konieczny do opisu wrażeń, i tak się ograniczałem Kolego. Dzięki za komentarz, obiecuje poprawę, może zamieścimy jakiś słownik dla niewtajemniczonych.
UsuńPzdr
Ja rozumiem wiele języków sekciarskich i to nie stanowi wielkiego problemu, więc wszystko to jedynie w trosce o język powszechny a nie nowomowę :]
OdpowiedzUsuńTeraz też widzę że się nie podpisałem.
Pozdawiam