Podczas gdy znakomita większość braci akademickiej ryła jak szalona w związku z trwającą sesją, członkowie GM PZA w dniach 26-28 czerwca odbywali szkolenie z hakówki w Podlesicach.
Zajęcia w skałach prowadzili Jarek Caban z Adamem
Pieprzyckim, a wieczorami i w trakcie wspinania Dominika Zapotoczna troszczyła
się o nasze głowy i ciała, prowadząc zajęcia z zakresu psychologii sportu i
ćwiczenia relaksacyjne.
W piątkowy poranek w Podlesicach stawili się wszyscy
członkowie GMu z wyjątkiem Karola, który dojechał wieczorem (tak jak pisałem
wcześniej, sesja to nie żarty). Na szczęście, jeden przedstawiciel rodziny
Legaszewskich wystarczył, więc udaliśmy się w skały, na Górę Zborów. Tam Jarek
z Adamem omówili podstawowy sprzęt i po krótkiej prezentacji każdy z nas
stawiał swoje pierwsze kroki w ławach. Tego dnia haczyliśmy przy aktywnym
użyciu ringów, żeby załapać w miarę ruchy, także wstawki nie trwały zbyt długo
i każdy przehaczył sobie 3 drogi. Starczyło nawet czasu żeby powspinać się na
sportowo, a wieczorem odbyły się zajęcia z Dominiką. Każdy z nas uzyskał
pozytywny wynik testu na psychopatę, oraz rozciągnął swojego wspinaczkowego
garba podczas zajęć ze strechingu.
W sobotę, jak zawsze punktualnie, stawiliśmy się pod kwaterą
Jarka i Adama. Tam po krótkiej pogadance na temat sprzętu wyruszliśmy w skały, tym razem na Kołoczek.
Z ringów korzystaliśmy tylko
asekuracyjnie, pnąc się w górę jedynie przy użyciu kostek i skyhooków. No i
zaczęło się latanie (poprzedniego dnia był tylko jeden lot), dłuuuugie wstawki i
pierwsze uszczerbki na zdrowiu w postaci rozcięć na twarzy (a było mówione żeby
nie gapić się w dziadowski przelot,
który może wypaść!). Każdy z nas coś przehaczył, a w środku dnia
Dominika zrobiła nam zajęcia na temat motywacji we wspinaniu. Starczyło nawet
czasu żeby powspinać się klasycznie po skałkach, które dla osób będących
pierwszy raz na Kołoczku wyglądały naprawdę atrakcyjnie. Podobnie jak dnia
poprzedniego, wieczór poświęciliśmy na rozciąganie i relaksacje z Dominiką.
Niedziela zaczęła się tak jak skończyła sobota, czyli od
zajęć z Dominiką. Przez pół godziny rozgrzewaliśmy nasze ciała na czczo (z
wyjątkiem Pawła i niżej podpisanego, którzy z rana rzucili się na jedzenie).
Tego dnia w skałach liznęliśmy nieco logistyki działania w wielkich ścianach.
Najpierw każdy z nas wyciągnął wór napełniony kamieniami na szczyt skałki, a
następnie pokazano nam jak należy rozkładać portaledge. Później mogliśmy sobie to na spokojnie
przećwiczyć i ogarnąć, a pozostały czas przeznaczyć na wspinanie w skałach. Na
tym zakończyliśmy szkolenie i każdy z nas udał się w swoją stronę.
Oczywiście to co opisałem powyżej to jedynie zarys tego
czego się nauczyliśmy. Tak jak na każdym zgrupowaniu GMu, codziennie
dostawaliśmy w gratisie mnóstwo cennych rad i patentów, które ciężko znaleźć w
książkach lub internecie, a są wynikiem
sporego doświadczenia naszych instruktorów. Oczywiście wszystko odbyło się w
luźnej atmosferze, która sprzyja nauce. Pomimo tylu zajęć znaleźliśmy czas i
chęci żeby wspiąć się klasycznie po naprawdę fajnych skałkach, także weekend
można śmiało zaliczyć do tych udanych:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz