W tym roku po raz pierwszy miałem możliwość wspinać się tak dużo, z tak mocnymi zawodnikami, w tak wielu rejonach. Pierwsze dotknięcia skały klasycznie na jurze, którą mamy pod noskiem, rozpoczęły się od połowy marca i były kontynuowane przy każdej możliwej okazji. Sezonowy minimum plan jurajski - 5xVI.5 i dużo łatwiejszego wspinania w możliwie najczystszym stylu. Czy się uda? Czas zweryfikuje. Priorytet to jednak korzystać z każdej okazji wyjazdowej w rejony europy jeszcze w czasie roku akademickiego. Na końcu notki wycinki z kajetu i kilka fotek.
Osp wielkanocny to pierwszy zagraniczny wyjazd, w towarzystwie czołówki śląskiego wspinania sportowego z KW Katowice. Chociaż początkowo liczyłem, że powspinam się raczej na Velikiej Stenie charakter zespołu skierował motywację na Misje Pec i liczne szybkie wstawki dające rozwspin. W towarzystwie m.in. Lamy, Łukasza Dębowskiego, Buły i Karoliny Ośki było warto - baaardzo! Osobiście najwięcej wspinałem się z Piotrkiem, podopiecznym Katowickiej sekcji, któremu serca i motywacji mogłoby pozazdrościć wielu znanych mi Łojantów – przy tak zniszczonych łapach nadal wspinać się na swoim limesie – GPS(GratyPodziwSzacun)!!!.
Labak majówkowy w towarzystwie przyjaciół z Gliwickiego KW Marcina Michałka(MM) i Angee oraz Michała Czecha. Czeski piaskowiec to lekcja pokory, dla mnie już druga, dla Michała hmmm… – powiedzmy, że nie bez powodu Czech mu na nazwisko. Michał pokazał klasę, a flash na filarku za 9c wzbudził chyba nawet respekt u piaskowcowych lokalsów. Skały morze, a czasu tak mało i niestety szybko przyszło wracać z piaskowcowego raju w dolinie Łaby.
Hollental – Boże ciało. Wreszcie metry, dziesiątki, setki metrów ścian. Etap rozwspinu już chyba za mną i na koniec wiosny należało sprawdzić się w większej formacji. Ponieważ z MM’em mamy pewien plan w głowie na jego ostatni kawalerski skok w bok, należało sprawdzić, czy jesteśmy w stanie coś razem zdziałać. Efektem całkiem szybkie wspinanie na Verlorener Turm oraz Blachmauerze ciągle pozwala snuć plany na przyszłość ;-). Dodatkowo w resta miałem przyjemność podziałać w Adlitzgraben. Więcej szczegółów z Hollentalu i Adlitz na stronce KW Gliwice w oczach MM.
Działalność w tak zwanym „międzyczasie” jurajskim pozwoliła mi wspinać się głównie w starych, sprawdzonych, okołogliwickich konfiguracjach w towarzystwie wiecznie cierpliwego Maćka Boguckiego oraz doświadczonego (zwłaszcza w dziedzinie eksploracji Kołoczka) Rafała Sokołowskiego, dla których dodatkowo należą się serdeczne podziękowania za teraz i za kiedyś.
Osp wielkanocny to pierwszy zagraniczny wyjazd, w towarzystwie czołówki śląskiego wspinania sportowego z KW Katowice. Chociaż początkowo liczyłem, że powspinam się raczej na Velikiej Stenie charakter zespołu skierował motywację na Misje Pec i liczne szybkie wstawki dające rozwspin. W towarzystwie m.in. Lamy, Łukasza Dębowskiego, Buły i Karoliny Ośki było warto - baaardzo! Osobiście najwięcej wspinałem się z Piotrkiem, podopiecznym Katowickiej sekcji, któremu serca i motywacji mogłoby pozazdrościć wielu znanych mi Łojantów – przy tak zniszczonych łapach nadal wspinać się na swoim limesie – GPS(GratyPodziwSzacun)!!!.
Labak majówkowy w towarzystwie przyjaciół z Gliwickiego KW Marcina Michałka(MM) i Angee oraz Michała Czecha. Czeski piaskowiec to lekcja pokory, dla mnie już druga, dla Michała hmmm… – powiedzmy, że nie bez powodu Czech mu na nazwisko. Michał pokazał klasę, a flash na filarku za 9c wzbudził chyba nawet respekt u piaskowcowych lokalsów. Skały morze, a czasu tak mało i niestety szybko przyszło wracać z piaskowcowego raju w dolinie Łaby.
Hollental – Boże ciało. Wreszcie metry, dziesiątki, setki metrów ścian. Etap rozwspinu już chyba za mną i na koniec wiosny należało sprawdzić się w większej formacji. Ponieważ z MM’em mamy pewien plan w głowie na jego ostatni kawalerski skok w bok, należało sprawdzić, czy jesteśmy w stanie coś razem zdziałać. Efektem całkiem szybkie wspinanie na Verlorener Turm oraz Blachmauerze ciągle pozwala snuć plany na przyszłość ;-). Dodatkowo w resta miałem przyjemność podziałać w Adlitzgraben. Więcej szczegółów z Hollentalu i Adlitz na stronce KW Gliwice w oczach MM.
Działalność w tak zwanym „międzyczasie” jurajskim pozwoliła mi wspinać się głównie w starych, sprawdzonych, okołogliwickich konfiguracjach w towarzystwie wiecznie cierpliwego Maćka Boguckiego oraz doświadczonego (zwłaszcza w dziedzinie eksploracji Kołoczka) Rafała Sokołowskiego, dla których dodatkowo należą się serdeczne podziękowania za teraz i za kiedyś.
Osp
|
Labak
|
Hollental/Adlitzgraben
|
Jura
|
||||
Krvavica
|
7a OS
|
Ferrum
|
VIIIb PP
|
Die
feuer midgards
|
7+ OS,
80m, |
Karatecy
z jasnej góry
|
VI.4+ PP
|
Hugolina
|
7b+ PP
|
Pisecna
boure
|
IXa PP
|
Die
vergessene welt
|
8 FL
80m,
|
Young
Power
|
VI.4+ PP
|
Nido
|
7b PP, 2pr
|
Pekelny
rej
|
VIIIc PP
|
Spatlese
|
7 OS
80m,
|
Maratończyk
wprost
|
VI.5 PP
|
Hobbit
|
7c PP, 4pr
|
Tvari
v tvar
|
VIIIc FL
|
Hic
rhodus-hic salta
|
7+,A0 OS
280m
|
Messer
|
VI.5 PP, 3pr
|
Rodeo
|
7a OS
|
7+ OS
390m
|
Grek
korba
|
VI.5 PP
|
|||
Hau den lukas
|
8+ FL
|
Cmentarna
aleja
|
VI.5 PP, 3pr
|
![]() |
Osp, Nido 7b 2pr, fot. Grzegorz Gołowczyk
![]() |
fot. Grzegorz Gołowczyk
Z moim natchnieniem i inspiracją życiową
Osp, Krvavica 7a Os
Od prawej Piotrek, Karolina, Lama, Wojtek
Hollental MM’s na hic rhodus-hic salta 7+A0 OS
Hollental, Hic rhodus-hic salta przy puszce bez książki szczytowej ;(
Hollental, Gelber Oktober 7+ OS
Padający śnieg i 3oC nie przeszkadzają we wspinaniu na Jurze
Kołoczek - Home sweet home
Wojtek Szulc