Wyjazd na zimowe wspinanie do Szkocji chodził mi po głowie przynajmniej od roku. Plan ten udało mi się zrealizować biorąc udział w International Climbing Meet, organizowanym co dwa lata przez British Mountaineering Council.
Ciągłe opady deszczu lub śniegu, niemal nieustanny wiatr i długie podejścia sprawiają, że wspinanie w Szkocji wymaga dużego spręża i samozaparcia. W zamian dostajemy dużą porcję satysfakcji po pokonaniu nawet najłatwiejszej drogi.
Dziękuję Harry'emu i Andy'emu na wspólne wspinanie, PZA za wsparcie mojego wyjazdu, BMC za zorganizowanie niesamowitej imprezy, firmie Monkey's Grip za świetne rękawice do zimowego wspinania oraz Rzeszowskiej Kuźni Szpeju za jak zwykle niezawodne akcesoria do zimowych wspinaczek.
piotr sułowski
|
Podczas prowadzeniu trzeciego wyciągu Sundance (VIII,8) w Beinn Eighe. Była to zdecydowanie najładniejsza droga, jaką udało mi się przejść w Szkocji. Fot. Andy Inglis |
|
Na drodze Genesis (VII,7) w Beinn Bhan. Wspinanie w Szkocji jest podobne do tego dobrze nam znanego - tatrzańskiego, z wyjątkiem lodu, którego tam jest zdecydowanie więcej. Fot. Andy Inglis |
|
Na drugim wyciągu Unicorn (VIII,8) w Glen Coe. Jest to droga z filmiku Petzla, na którym Francuzi ochrzcili ją nazwą "Dihedral of Death". Powtórzenie tej 3 wyciągowej drogi (2 wyciągi trudności) zajęło nam ok. 7 godzin. Fot. Harry Holmes. |
|
Harry na pierwszym wyciągu drogi Unicorn. Fot. P. Sułowski |
|
W Szkocji czasem świeci słońce! Fot. P. Sułowski |
|
Można powiedzieć, że góry w Szkocji to takie Bieszczady, gdzie czasem można natknąć się na stare klify. Fot. P. Sułowski |