sobota, 4 lutego 2012

Zgrupowanie GM PZA - Alpy Berneńskie

Kandersteg. Europejska stolica narciarstwa biegowego, wspinania lodowego oraz drytoolingu. Ta malownicza miejscowość znajduje się w Szwajcarii, 70 km na południe od Berna. To właśnie miejsce zostało wytypowane jako cel kolejnego, zimowego zgrupowania Grupy Młodzieżowej Polskiego Związku Alpinizmu.

Po emocjonujących dyskusjach na temat sposobów podróży oraz po licznych rekonfiguracjach składu ekipy, ostatecznie w Szwajcarii stawili się: Krzysiek Banasik, Janek Sołyga, Sławek Szlagowski, Maciek Kowalczyk oraz Piotr Sułowski. Naszym wspinaczkowym mentorem był Maciek Ciesielski.

We wspinaczkowych relacjach z "Kander", z innych lat, można zazwyczaj przeczytać słowa zachwytu nad bliskością i ilością wspaniałych lodospadów otaczających miejscowość. Ta zima jest wyjątkowa. Gdy już udało nam się odnaleźć wylaną lodową nitkę, zazwyczaj okazywało się, że nie nadawała się ona do wspinania, lub że mamy do czynienia z wodospadem. Można się doszukiwać plusów zaistniałej sytuacji. Do perfekcji opanowaliśmy istotną umiejętność błyskawicznego wycofywania się z dróg, spenetrowaliśmy niemal wszystkie okoliczne doliny Kanderstegu oraz pojęliśmy dotąd nieopisaną technikę pokonywania pionowych cieków wodnych. Pomimo niesprzyjających warunków udało się  "co nieco" powspinać.


Kandersteg. Fot. Piotr Sułowski

Rejon naszej działalności wspinaczkowej można podzielić na 4 sektory. Pierwszym był Oeschinenwald. Pomimo kilku prób, jedynie jednemu zespołowi udało się dotrzeć do ostatniego stanowiska. Krzysiek z Jankiem wspięli się lodospadem Namenlos 165m, III 4+, zapisując się na kartach historii jako twórcy prawdopodobnie nowego wariantu mikstowego, wycenianego na M6 z dość iluzoryczną asekuracją :)


Jeden z licznych lodo/wodospadów na Oeschinenwald. Fot. Sławek Szlagowski


Kolejnym miejscem, gdzie udało się sfinalizować wspinanie było odległe Oeschinensee. Piotr wraz z Maćkiem ‘Mniejszym’ przeszli lodową drogę o nazwie Januarloch IV 5-. Kiepskie warunki lodowe nie pozwoliły Maćkowi ‘Większemu’ oraz Sławkowi na dokończenie poważnej, rzadko powtarzanej, lodowej drogi Namenlos(tuż na lewo od Januarloch). Pierwszy wyciąg stanowiła 15-metrowa kolumna wyceniona w dobrych warunkach na 5+. Chłopaki pokonali trzy  kluczowe wyciągi. Niestety lód/śnieg na ostatnim wyciągu, który powinien być już tylko  formalnością, nie dawał bezpiecznej możliwości przejścia. Zespół się wycofał.


Namenlos po lewej, Januarloch po prawej. Fot. Sławek Szlagowski

Maciek na pierwszym, kluczowym wyciągu Namenlos. Fot. Sławek Szlagowski

Namenlos. Fot. Sławek Szlagowski

Piotrek z Maćkiem na trzecim wyciągu Januarloch. Fot. Krzysiek Banasik

UWAGA! W przewodniku HOT ICE, Urs Odermatt, wyd. 2011, na niemal każdym schemacie  drogi odnaleźliśmy nieścisłości. Związane one były głównie z odległościami między stanowiskami, ich rozmieszczeniem oraz istnieniem(sic!).


Ku uciesze zapalonych drytoolowców naszej ekipy, spędziliśmy dwa owocne dni we wspaniałym, sportowym ogródku – Ueschenen. Krzyśkowi oraz Piotrkowi udało się przejść drogi Steinzeit (M8-) oraz Krass (M8) w stylu OS. Janek wpiął się do łańcucha Steinzeit pokonując ją Fl. Kolejne, ciekawe przejścia zostały dokonane na drodze Agitator (M9-). Krzysiek oraz Piotr powtórzyli ją Fl, Maciek ‘Większy’ oraz Janek odnotowali przejścia w stylu RP. Kolejną przystawką, z jaką zmierzyli się chłopcy była siłowa propozycja Markusa Stofera – Turnhalle (M9). Na listę zdobywców w stylu RP wpisali się: Jan, Krzyś oraz Piotr. Niestety tym miłym akcentem zakończył się drytoolowy epizod wyjazdu. Po powrocie do kraju dowiedzieliśmy się, że Turnhalle oraz Agitator zostały wyceniane w sytuacji, gdy ostatnie metry pokonuje się po lodzie, którego oczywiście nie zastaliśmy. Znawcy rejonu twierdzą, że w tych warunkach linie mogą być do pół stopnia trudniejsze.


Ueschenen! Fot. Piotr Sułowski

Krzysiek na Steinzeit. Fot. Piotr Sułowski

Janek na Agitatorze. Fot. Krzysiek Banasik

Krzysiek na końcówce Turnhalle. Fot. Piotr Sułowski
Kierownictwo się wspina! Fot. Piotr Sułowski


Ostatniego dnia pobytu w Alpach, trójka niezmordowanych poszukiwaczy lodu w składzie Maciek ‘Większy’, Janek oraz Piotr, skierowała swoje kroki w stronę mega klasyka rejonu – Blue Magic. Płynący pierwszym wyciągiem wodospadzik nie zniechęcił poszukiwaczy, ostatecznie sprawnie pokonali tę 160 metrową propozycję, wycenianą na IV 5+.


Podejście pod Blue Magic. Fot. Janek Sołyga

Maciek na pierwszym wyciągu. Fot. Piotr Sułowski

Drugi wyciąg. Fot. Janek Sołyga

Podsumowując, pomimo nienajlepszych warunków wspinaczkowych, wyjazdu nie można nazwać nieudanym. W przeciągu tego tygodnia, każdy z członków nabył bezcenne doświadczenie, jakże istotne dla dalszego rozwoju wspinaczkowego. Kandersteg jest idealnym miejscem by wyszlifować odpowiednią technikę oraz zdobyć niezbędne doświadczenie wspinania w trudnym lodzie i skale we względnie bezpiecznych warunkach. Później, wystarczy jednie przenieść te umiejętności wyżej ;)

Na koniec tradycyjnie dziękujemy Polskiemu Związkowi Alpinizmu za wsparcia naszego zgrupowania,  Maćkowi Ciesielskiemu, za zaangażowanie włożone w ten wyjazd. Wsparcia udzielił również producent świetnych rękawic wspinaczkowych – Monkey’s Grip.

Piotr Sułowski


Więcej zdjęć z Kanderstegu, a także z wielu innych, naszych wojaży można znaleźć w GALERII

1 komentarz:

  1. Mlody gratulujemy super przejsc!! I to calej ekipie, z ktorej chyba tylko Mackow nie znamy:) swietne zdjecia!!! Wrzucajcie wiecej! Bo my juz sie mocno za zima w gorach stesknilismy!! Pozdr z upalnego Kuala Lumpur i do szybkiego zobaczenia! Karolina&Grzegorz

    OdpowiedzUsuń